15 listopada 2015

Potrzeba Matką Wynalazków - wyszywanie w pochmurny dzień

Jak każda hafciarka, mając w planach całodzienne wyszywanie patrzę z obawą w okno wypatrując słońca. Wiadomo, jak ciężko wyszywa się w pochmurny dzień, a ja z kolei mam kiepskie światło w pokoju. Ostatnio biegając po sklepach, przypadkiem natrafiłam na takie cudeńko.



 Jest to mała lampka ledowa, która ma służyć doświetlania sobie czytanej książki. Ponieważ nie kosztowała drogo, bo zaledwie 10zł, postanowiłam wypróbować ją do haftowania.

Podchodziłam dosyć sceptycznie do tego pomysłu. Jednak kiedy odpowiednio ją sobie ustawiłam, nie wiem jak radziłam sobie bez niej wcześniej.




Jej rączką można wyginać w różnych kierunkach, dzięki temu możemy zahaczyć ją do stojaka, ja zakładam ją sobie na szyję.




Polecam Wam wszelakie sklepy typu 101 drobiazgów. Można tam upolować fajne rzeczy!

1 listopada 2015

Święto Zmarłych

W tym dniu pojechałam z  rodzicami na groby naszych śp dziadków i pradziadków na wieś. Jeździmy tam co roku. Bardzo lubię tam jeździć.  Kocham polską wieś i te malutkie cmentarzyki. Mają one swój urok.

 
W końcu udało się nam także spotkać, wspólnie z rodziną. Niestety rzadko mamy okazję się spotkać.
Pogodę mieliśmy bardzo ładną. Jak na listopad warunki były naprawdę super. Słoneczko ładnie  grzało, choć wiatr trochę nas przewiał.

W drodze panowała jeszcze lekka mgła, ale mimo to widoczność, dzięki towarzyszącemu słońcu była dobra. A taki widok miałam z samochodu.



Dzień zaliczam to udanych. Przez dzisiejszą pogodę, aż zatęskniłam za wiosną.

30 października 2015

Sacred Hour - czwarta karta i moja gafa

Ukończyłam 4 z 25 kart mojego haeda, tj 30789 krzyżyków zrobionych z 151200 wszystkich. Efekt jest, obraz jest i gafa też jest.


 
 
Dosłownie przed samym końcem owej karty zauważyłam pomyłkę w jednym z kolorów. Dwa prawie, że identyczne symbole i dwa różne odcienie koloru. Nie wiem gdzie i kiedy popełniłam błąd, ale myślę, że gdzieś na drugiej karcie. Nie wyobrażam sobie prucia teraz dwóch kart, tak więc jadę z haftem dalej, teraz już z właściwym kolorem. Zobaczymy jak to wyjdzie. Zapewne co niektóre z Was spostrzegą mój błąd.

Mimo tego błędu jestem zadowolona z coraz to widoczniejszego obrazu. Na tamborku mam jedynie cieniowaną plamę, po rozłożeniu materiału widać powstający obraz.














Mnogość kolorów powoduje, że można dostać oczopląsu, ale bardzo przyjemnie mi się wyszywa.
Do tego stopnia, że wszystkie inne projekty schowały się do szuflady.
Ale wkrótce święta... Zeszłego roku mało robiłam świątecznych haftów, tak więc w planach mam parę pomysłów..... :)