Jest to mała lampka ledowa, która ma służyć doświetlania sobie czytanej książki. Ponieważ nie kosztowała drogo, bo zaledwie 10zł, postanowiłam wypróbować ją do haftowania.
Podchodziłam dosyć sceptycznie do tego pomysłu. Jednak kiedy odpowiednio ją sobie ustawiłam, nie wiem jak radziłam sobie bez niej wcześniej.
Jej rączką można wyginać w różnych kierunkach, dzięki temu możemy zahaczyć ją do stojaka, ja zakładam ją sobie na szyję.
Polecam Wam wszelakie sklepy typu 101 drobiazgów. Można tam upolować fajne rzeczy!
Ha! Ja też mam taką małą na klipsie, ale podwójną - więc jedną oświetlam sobie schemat, a drugą pracę :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie potrzeba matką wynalazków :) mnie się zdarza wyszywać z czołówką (nota bene też kupioną za jakieś śmieszne pieniądze w chińskim sklepie)
OdpowiedzUsuńNo rewelacja, pierwszy raz taka lampkę widzę.
OdpowiedzUsuńświetna lampka, jeszcze takiej nie widziałam
OdpowiedzUsuńfajna lampeczka! A te krzyżyki jakie równiutkie, perfekcyjne :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz widzę taką lampeczkę, ja do wieczornego haftowania używam lampki ledowej czołowej :) też fajna! Polecam
OdpowiedzUsuńBardzo pomocny gadżet :)
OdpowiedzUsuńCiekawy gadżet, ale jak dla mnie to i tak mało światła.
OdpowiedzUsuńWow, pomysłowe :-) Jak to kreatywny człowiek potrafi sobie życie ułatwić :-)
OdpowiedzUsuń